Gryfinska.pl - informacje z powiatu gryfińskiego
Reklama
Reklama

Śmietnik w płucach

Od jakiegoś czasu mamy Nowy Rok 2020. Czy pamiętacie jeszcze, co robiliście w noc sylwestrową? Czy w ogóle ją pamiętacie? Ja, niestety, nie wypiłem nawet grama szampana. Pracowałem.

Przed północą wjechałem na małe wzniesienie poza mieścinką. Wystarczająco wysoko, aby wszystko widzieć jak na dłoni. Zatrzymałem samochód. Zacząłem obserwować, co dzieje się w dole. Nie był to jakiś tam „Sylwester w mieście”. Każdy mieszkaniec wystrzeliwał w górę to, co wcześniej kupił. W przedniej szybie mieniły się różne kolory i kształty sztucznych ogni. Jednak widok mnie nie ekscytował. Raczej napełniał czymś w rodzaju poczucia niepokojącego chaosu.

Wyszedłem z samochodu. Przede mną kolejne wystrzały znad mieścinki. Z innych stron świata tylko jaśniejące łuny nad horyzontem. Za daleko, abym mógł dostrzec pojedyncze race. Fajerwerki splatały się w jeden rozbłysk, by za chwilę zszarzeć i zlać się z bezkształtnością nocy.

Potężny huk dobiegał z oddali. Był mocno stłumiony, tępy, ale jednocześnie wszechogarniający. Brzmiał jak pomruk potwora, próbującego wydostać się spod ziemi. Miałem wrażenie, że skorupa ziemska rozstąpi się, a wszystko, co jest na jej powierzchni, zsunie się w otchłań żarzącej się lawy i tam sczeźnie.

Bezpośrednio wokół spowijała mnie dziwnie przyjemna ciemność. Ciemność, jakiej dawno już nie widziałem. Nade mną rozpościerało się gwieździste niebo. Subtelna gra głębokiego mroku i migającego światła milionów gwiazd izolowała moje myśli od szaleństwa ludzi. Nie na długo. W kieszeni zadzwonił telefon. Ktoś poprosił o pomoc.

Wróciłem do mieścinki. Na ulicach krajobraz jak po bitwie. Rozbite butelki, kawałki papieru, resztki fajerwerków. Przeraźliwe ludzkie krzyki słyszane gdzieniegdzie przywoływały obrazy rodem z filmów wojennych lub katastroficznych. Na jakąkolwiek pomoc było już za późno. „Sylwestrowa Bestia” zrobiła swoje.

Nad ranem wracałem do Gryfina. Miasto niemal wymarło. Tylko nieliczni słaniali się jeszcze na nogach. Z ich twarzy można było wyczytać jedynie potworne zmęczenie. Panowała absolutna cisza, jakby miasto oniemiało po przejściu monstrualnej nawałnicy. Wygląd ulic sugerował, że również Gryfino nie oparło się „Sylwestrowemu Potworowi”. Podobnie jak w mieścince, na drogach i chodnikach leżały zwały butelek, kawałki szkła, porozrywane kartony, foliowe reklamówki, pudełka po petardach, pogniecione puszki.

Kładąc się do łóżka, zastanawiałem się, czy śmiecenie jest nam tak samo niezbędne do życia jak oddychanie. Wielu powie, że jest to ich prawo do czynienia sobie Ziemi poddanej. Porzucając śmieci gdzie bądź, wdychamy później ich mikrocząstki. Sami zmieniamy w ten sposób skład powietrza, ustalony podczas stworzenia świata. Czy aby na pewno o takie korzystanie z zasobów Ziemi nam chodzi?

Dziwię się jednak, że mało kogo interesuje fakt, że w Polsce, w związku z różnego rodzaju zanieczyszczeniami powietrza, umiera rocznie kilkadziesiąt tysięcy osób. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie przecież, że ma prawo zatruwać innych. Niestety, ale współcześnie usta służą ludziom głównie do wypluwania na ulice nieskonsumowanych resztek.

Może równie często używają ich jeszcze do wygłaszania pustych frazesów uzasadniających wybujały egoizm? Chyba najrzadziej wykorzystujemy je do mówienia o istotnych sprawach, takich jak kilkadziesiąt tysięcy zgonów w ciągu 2019 roku spowodowanych śmieciami w płucach.

Wydawca nie odpowiada za treść w blogach. Odpowiedzialność za opublikowaną treść ponosi wyłącznie autor danego bloga. W przypadku opublikowania treści sprzecznych z prawem lub zasadami współżycia społecznego, administrator prosi o kontakt pod adresem: [email protected]

Komentarze (0)

Zaloguj się i dołącz do dyskusji

Logowanie