„Gryfińskie wojny: atak kloców”
Król Danii i Norwegii Chrystian VII już w XVIII w. wypowiedział jedną z najdziwniejszych wojen, o jakiej słyszałem. Wypowiedział „wojnę gównu”. Zrobił to wbrew społeczeństwu, ale dla dobra społeczeństwa. My powinniśmy być mądrzejsi niż jemu współcześni. Taką wojnę musimy wypowiedzieć sami sobie i ją wygrać.
Najbardziej czułem to po wiosennej odwilży, gdy wszystkie psie odchody zaczęły tajać jednocześnie. Czuję to zawszę, gdy muszę wyczyścić podeszwę buta.
Władze gminy podpowiadają: „posprzątaj po swoim psie”. W wielu punktach miasta stoją skrzynki z workami na psie odchody. Od nas samych zależy, czy z nich skorzystamy, gdy nasz pupil narobi na trawnik.
W jednym ze swoich marcowych wydań „Gazeta Gryfińska” informowała o sporym zainteresowaniu psimi odchodami wśród miejskich radnych. Jolanta Witkowska żądała od Gminy i jej zbrojnego ramienia – straży miejskiej - zdecydowanej walki z odchodami pozostawionymi na chodnikach i trawnikach. Dał jej odpór Zenon Trzepacz. – Nie wyobrażam sobie, aby strażnik miejski latał po trawniku za psem, który nawali jakiegoś kloca – cytuje wypowiedź radnego „Gazeta Gryfińska”.
Nie wiem skąd radny wytrzepał taką myśl. Jestem przekonany, że strażnicy miejscy doskonale wiedzą, co mają robić. Jednak w sile kilku osób mają marne szanse z taką ilością kup w naszym mieście. W zasadzie można by było zatrudnić kolejnych. Ale z pewnością nie spodoba się to wyborcom. Zresztą nie bez racji. Pieniądze lepiej wydać na budowę nowych dróg niż na walkę z odchodami. Jako społeczność lokalna musimy więc wrócić do zasady „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. Przecież nawet Zenon Trzepacz nie lubi deptać po takich czy innych kupach. Pewnie nie zdecydowałby się wejść na posiedzenie szacownej rady w lakierkach ubabranych odchodami. Nie chcę dalej krytykować wypowiedzi radnego. Rozumiem, że była ona skrótem myślowym. Przecież strażnik miejski wcale nie „lata” za psami. Mandat wystawia się właścicielowi.
Władze miasta dały nam broń do walki. W tym przypadku nie są to metalowe karabiny, ale foliowe woreczki. Nie musimy we wszystkim oglądać się na urzędników, strażników czy policjantów. Tę wojnę możemy wygrać obywatelską mobilizacją, pilnując siebie nawzajem.
Może właśnie to miał na myśli Zenon Trzepacz. Trochę nieudolnie, ale chciał dać sygnał do obywatelskiego ataku na tego śmierdzącego przeciwnika. Jeśli tak, to przepraszam za krytykę. Jolantę Witkowską mogę natomiast zapewnić, że problemu nie pozbędziemy się wysyłając strażnika miejskiego „raz na trzy tygodnie: raz tu, raz tam”. Lepszym pomysłem jest edukacja. Pani kampania społeczna „Sprzątnij po swoim psie, to dobry zwyczaj” z pewnością przyniosła pozytywne efekty.
Zastanawiam się tylko, gdzie są te woreczki na psie odchody, które powinny być dostępne w dystrybutorach rozstawionych w różnych punktach miasta. Sprawdziłem! Nie ma ich tam. Mam nadzieję, że to jedynie czyjeś niedopatrzenie, a nie sabotaż poprzedzający frontalny ATAK KLOCÓW. Czym prędzej musimy pozbierać się do kupy…
Wydawca nie odpowiada za treść w blogach. Odpowiedzialność za opublikowaną treść ponosi wyłącznie autor danego bloga. W przypadku opublikowania treści sprzecznych z prawem lub zasadami współżycia społecznego, administrator prosi o kontakt pod adresem: [email protected]
Komentarze (0)
Zaloguj się i dołącz do dyskusji