Wielkanoc w Stanie Wojennym

Odkąd Gryfino jest polskie, nie każda Wielkanoc przebiegała w szczęśliwej atmosferze. Zawsze jednak święto Zmartwychwstania Pańskiego było dla gryfinian wydarzeniem duchowym
Tak było zarówno po wojnie, jak i w trudnej dekadzie lat 80. XX wieku. Co zrozumiałe, szczególnie w pamięci miejscowych zapisały się święta z 1982 r. Ówcześni gryfinianie musieli poradzić sobie nie tylko z reglamentacją produktów, ale również z warstwą emocjonalną.
- W kwietniu 1982 r. do kościoła ciągnęły tłumy. Ludzie szukali tu wsparcia i otuchy. Odkąd wprowadzono stan wojenny odnotowywaliśmy na mszach znacznie więcej ludzi niż zwykle – wspomina kościelny z parafii na starym mieście.
Wiesław Żebiełowicz opowiadał o tym zresztą już przy okazji tekstu na temat Grudnia ’81, w którym akcentował atmosferę tamtych dni.
- Ksiądz dziekan Kozłowski miał to do siebie, że wygłaszał podniosłe i wymowne kazania. Gdy wychodził na ambonę, modlił się w intencji internowanych, pozdrawiał głośno gryfińskich robotników. Zawsze ogromne wrażenie robiło na mnie, gdy wierni odśpiewywali „Boże coś Polskę”. Zawsze wtedy ręce szły w górę, co było wolnościowym znakiem – wspomina kościelny, który cztery dekady temu również miał spore pole do popisu.
Cały artykuł znajduje się w Gazecie Gryfińskiej.
Komentarze (0)
Zaloguj się i dołącz do dyskusji