Siatkówkę ma we krwi. Znów jedzie na zgrupowanie kadry Polski

Basia Grejman pochodzi z Morynia i bez wątpienia zalicza się do grona największych talentów powiatu gryfińskiego. Trzynastolatka już teraz jest powoływana na zgrupowania kadry Polski. Osiąga też sukcesy na innym gruncie…
Pierwszy raz usłyszałem o tobie w kontekście lekkiej atletyki. Bodajże dwa lata temu pojechałaś na ogólnopolski finał Czwartków Lekkoatletycznych.
B. Grejman: Tak jest. W 2019 i w czerwcu tego roku pojechałam do Łodzi na rzut piłeczką palantową w najstarszej kategorii wiekowej.
To nieoficjalne mistrzostwa kraju, a ty w 2019 roku wróciłaś do domu z medalem.
- W tym również. Wtedy miałam srebro, a teraz zdobyłam złoty medal.
Co może zaskoczyć czytelników, lekkoatletyka nie jest jednak twoją docelową dyscypliną.
- Nie, trenuję siatkówkę. Zawodowo uprawiała ją moja siostra, przez co siatkówka zawsze była blisko. Potoczyło się to tak, że dziś traktuję ją jako swój priorytet.
Jak traktujesz więc lekkoatletykę?
- To „królowa sportu”. Jest wręcz niezbędna w rozwoju sportowca. Traktuję ją jako przygotowanie motoryczne i dobrą zabawę. Fajnie jest też zdobywać medale na takich imprezach, jak finał czwartków.
Wspomniałaś o swojej siostrze. Ania Grejman, a od niedawna Kurek, grała w reprezentacji kraju. Dzieli się z tobą swoim doświadczeniem boiskowym?
- Tak naprawdę, rozmawiałyśmy o tym może dwa razy. Wiadomo, że temat siatkówki przewija się u nas między rozmowami, lecz nie w takim stopniu.
A tata? Jako nauczyciel wychowania fizycznego miał wpływ na to, w jakim miejscu się znajdujesz?
- Myślę, że największy. Gdyby nie on, może nawet bym nie trenowała. Tata dbał o to, bym od małego dzieciaka miała dużo „dodatkowego wfu” z innymi klasami, które uczył. Zabierał mnie na SKS-y i w ramach ogólnorozwojówki, pchał w stronę innych sportów. Od piłki ręcznej po gimnastykę. Teraz, jako większy dzieciak próbuję to kontynuować, tylko brak czasu mi tego nie ułatwia.
Cały wywiad znajduje się w Gazecie Gryfińskiej.
Komentarze (0)
Zaloguj się i dołącz do dyskusji