Gryfinska.pl - informacje z powiatu gryfińskiego
Reklama
Reklama

Albatros z nagrodą inspekcji pracy

Rozmawiamy z Danielem Tarczyńskim, prezesem zarządu Albatros Sp. z o.o., Grupy Fliegel Textilservice

Reklama

Należąca do Grupy Fliegel Textilservice – Firma Albatros  zwyciężyła w konkursie „Pracodawca – organizator pracy bezpiecznej”. Zgłoszenie do tego plebiscytu skutkowało drobiazgową kontrolą Państwowej Inspekcji Pracy, można więc powiedzieć, że to odważna decyzja, bo zakłady pracy z reguły wolą ograniczać tego typu kontrole PIP.

D. Tarczyński: Tak, jesteśmy bardzo dumni, że udało nam się zostać dostrzeżonym w tak prestiżowym konkursie. Zdobycie I miejsca to dla nas zarówno zaszczyt jak i zobowiązanie, aby praca w naszej firmie niezmiennie była organizowana w bezpieczny sposób. Prawdą jest również to, że zgłoszenie do tego konkursu równoznaczne było z dobrowolnym poddaniem się niezwykle szczegółowej kontroli całego przedsiębiorstwa. Przyznam, że nigdy nie rozpatrywałem zgłoszenia do tego konkursu w kategorii odważnej decyzji. Dla mnie jako osoby stojącej na czele firmy, była to jedyna słuszna decyzja. Mając pełną świadomość, że działamy zawsze w zgodzie z literą prawa nie miałem obaw co do wyników kontroli, chociaż przyznam, że jej drobiazgowość i czasochłonność była dla mnie zaskoczeniem.

 

Czego dotyczyła wspomniana kontrola PIP?

- Celem konkursu było promowanie pracodawców, którzy organizują pracę w sposób zapewniający najwyższy poziom bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników, a także wzorowo przestrzegają przepisów prawa pracy oraz przepisów dotyczących legalności zatrudnienia i właśnie tych obszarów dotyczyła kontrola. Składała się ona z kilku etapów i obejmowała zarówno kompleksową kontrolę dokumentacji kadrowej poszczególnych grup pracowniczych, jak i sprawdzenie obowiązujących w firmie regulaminów, zarządzeń i wielu innych aktów prawa wewnętrznego. Kontrola obejmowała również weryfikację dokumentacji w zakresie prowadzonej polityki bezpieczeństwa i higieny pracy, wdrożonych procedur oraz ich zgodności z prawem.

 

Jakie były kryteria oceny w konkursie?

- Kryteria oceny były w mojej opinii złożone i było ich naprawdę wiele. Kryteria te zostały podzielone przez organizatora czyli Państwową Inspekcję Pracy na kilka zasadniczych grup. Pierwsza obejmowała weryfikację przestrzegania przepisów prawa pracy dotyczących między innymi stosunku pracy, czasu pracy, wynagrodzenia, ochrony pracy kobiet, jak również uprawnień pracowników związanych z rodzicielstwem. Istotne kryterium stanowiła tu ponadto ocena legalności zatrudnienia. Druga grupa kryteriów dotyczyła przestrzegania przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, zarówno w kwestii dokumentacyjnej, jak i weryfikacji bezpośredniej, gdzie kontroli podlegał między innymi stan  hal produkcyjnych, zaplecza socjalnego, wentylacji czy oświetlenia. Kolejna grupa kryterium obejmowała ocenę stanu technicznego naszego parku maszynowego oraz stosowanych w firmie rozwiązań systemowych dotyczących zarządzania BHP, ze szczególnym uwzględnieniem zaangażowania kadry kierowniczej w zakresie skutecznego funkcjonowania procedur.

 

Nie jest to pierwszy triumf kierowanej przez pana firmy w tego typu plebiscytach, ale domyślam się, że dyplom sygnowany logiem Państwowej Inspekcji Pracy, zawiśnie w honorowym miejscu?

- Szanuję i cieszę się z każdej otrzymanej nagrody i wyróżnienia. W dzisiejszych trudnych czasach stanowi to zawsze potwierdzenie słuszności obranego kierunku zarządzania. Przyznam, że pozytywna akredytacja Państwowej Inspekcji Pracy, to wyróżnienie szczególne i już zostało właściwie wyeksponowane w siedzibie naszej firmy.

 

Lockdown w 2020 roku sprawił, że branża hotelarska niemal całkowicie stanęła. Czy Grupa Fliegel balansowała wówczas na granicy, czy też był pan spokojny o przyszłość firmy?

- Na początku zakładaliśmy, że pandemia potrwa kilka miesięcy, a latem 2020 r. wszystko wróci do normalności. Tak się jednak nie stało, bo z dzisiejszej perspektywy wiemy, że pandemia towarzyszyła nam zarówno w 2020 jak i w 2021 r. Nie było zatem gotowej strategii przejścia przez cały ten pandemiczny cykl, bo zwyczajnie nikt nie wiedział co wydarzy się jutro. To pierwsza taka sytuacja w 30-letniej historii firmy. To, co do tej pory znaliśmy z teorii zarządzania kryzysem, teraz należało wdrażać w praktyce. Reagowaliśmy więc na otoczenie i uwarunkowania rynkowe, bo przecież biznesowo jesteśmy zdani na gości hotelowych. Restrykcje mocno ograniczyły ruch turystyczny, co było mocno odczuwalne w ilości zleceń. Decyzje staraliśmy się podejmować w sposób przemyślany, utrzymując wszystkie zasoby firmy w pełnej gotowości, bo w jedno nie przestawaliśmy wątpić, a mianowicie, że czas koniunktury wróci, a my nie możemy  zawieść naszych klientów. Udało się przetrwać ten bardzo trudny okres. Ten trudny egzamin zdaliśmy jednak wszyscy, bo muszę z satysfakcją powiedzieć, że udziałowcy firmy od samego początku mocno wspierali nasze działania, także finansowo.

 

Konieczna była wówczas redukcja zatrudnienia?

- Odpływ pracowniczy miał miejsce, jednak miał on dość symboliczny charakter i odbył się w sposób zupełnie naturalny, tzn. część umów na czas określony nie została przez nas przedłużona, było też kilka osób które odeszły na własną prośbę. Nie podejmowaliśmy pochopnych decyzji ani w sferze dywersyfikacji profilu działalności ani w sferze zatrudnienia. Mamy bardzo wielu doświadczonych i w pełni identyfikujących się z działaniami firmy pracowników. To dzięki nim zbudowaliśmy naszą pozycję rynkową i dzięki nim szybko mogliśmy wrócić do właściwego rytmu pracy po dłuższej przerwie. Mam ogromny szacunek do ich postawy i wielkie uznanie, że pomimo trudnych okoliczności wykazali się dużą dozą zrozumienia i cierpliwości dla całej sytuacji.

 

Pandemia koronawirusa pokazała, że nie wszystko jesteśmy w stanie zaplanować. Dla wielu pracodawców była to bolesna nauczka. Wprowadziliście po niej zmiany w organizacji zakładu w Nowym Czarnowie, aby zminimalizować ryzyko przy kolejnych tego typu nieprzewidzianych zdarzeniach?

- Z pewnością tak dotkliwe tąpnięcie działa na wyobraźnię i świadomość każdego przedsiębiorcy. Tak jak już wspominałem, nie zmagaliśmy się do tej pory z kryzysem o tak dużej skali. Mierzyliśmy się z corocznym wzrostem i to w tempie 7-8%, więc to była dla nas zupełna nowość. Oczywiście wyciągnęliśmy dla siebie dużo wniosków, a każdy kryzys wzmacnia organizację. Pewne schematy działań są już przez nas wypracowane i w razie kolejnego kryzysu nie będziemy improwizować czy tworzyć czegoś zupełnie od nowa. Są też jakieś pozytywne konsekwencje z okresu pandemicznego dla naszego zakładu. Udało się wspólnie z naszymi partnerami z Niemiec wypracować taki model współpracy, który pozwala zaprzestać pracy w niedziele. Wymagało to przeorganizowania cyklu produkcyjnego wraz z procesami logistycznymi, ale się udało. Ta zmiana w organizacji pracy naszego zakładu jest bardzo doceniana przez całą załogę i niech to pozostanie jako taki drobny bonus za ich lojalność wobec firmy.

 

Znajduje się nad nami widmo największego od kilku dekad kryzysu gospodarczego. Dla wielu drobnych przedsiębiorców przyszły rok może być niezwykle trudnym. A jak – w pana ocenie - rysuje się przyszłość Fliegla? Sytuacja geopolityczna może mieć wpływ na kondycję waszego zakładu?

- Jestem spokojny co do naszych wewnętrznych działań w firmie tzn. tych, na które mamy wpływ i w wielu obszarach możemy się na pewne zdarzenia przygotować. Tu jednak znów dochodzi czynnik ryzyka zewnętrznego. Kryzysy gospodarcze, napięcia geopolityczne, osłabienie siły nabywczej – to wszystko może się przekładać na zachowania konsumentów, a co za tym idzie szeroko pojęty ruch turystyczny. Kolejną negatywną przesłanką jest drastyczny wzrost cen energii, który daje się we znaki większości przedsiębiorców wpływając na destabilność w planowaniu i funkcjonowaniu. Tutaj cały czas szukamy korzystnych rozwiązań, ale tempo i skala podwyżek jest bezprecedensowa. Mimo wielu potencjalnych zagrożeń jestem w tym względzie umiarkowanym optymistą i sądzę, że w kolejnym roku rynek powoli będzie się stabilizował i te czynniki nie będą oddziaływać w tak negatywnym stopniu, jak to miało miejsce choćby w końcówce pandemii na przełomie roku 2021/2022.

 

We Flieglu od dawna pracowało wielu obywateli Ukrainy. Część z nich na początku wojny ściągnęło tutaj swoje rodziny. Jako zakład pracy pomagaliście im w tej operacji?

- Pracownicy z Ukrainy od kliku lat stali się częścią naszej załogi, w okresach wysokiego sezonu stanowią około 25% wszystkich zatrudnionych w naszej firmie. Niektórzy z nich pracują u nas od kilku lat, wielu w obliczu tragedii wojny faktycznie sprowadziło do naszego kraju swoich bliskich. Jako zakład pracy pomagaliśmy i nadal pomagamy na wielu płaszczyznach, w tym w szczególności finansowej, logistycznej, transportowej a nawet formalno-prawnej. Pamiętajmy, że wojna wciąż trwa, a jej okrucieństwa nikt z nas nie był w stanie jeszcze kilka lat temu przewidzieć. Kilku naszych współpracowników wojna zastała podczas pobytu w rodzinnych stronach na urlopach wypoczynkowych, operacja sprowadzenienia ich do Polski wymagała koordynacji, nakładów finansowych i zaangażowania wielu osób. Ale na naszą załogę można liczyć i w tak nieprzewidywalnych sytuacjach. Zorganizowana oddolnie przez pracowników zbiórka pozwoliła zgromadzić olbrzymie ilości żywności, leków, materiałów opatrunkowych oraz odzieży. Natomiast kiermasz ciast pieczonych przez nasze firmowe mistrzynie cukiernictwa pozwolił zgromadzić dodatkowe środki finansowe, które w całości przekazaliśmy na Ukrainę.

 

W tym roku wielu Ukraińców uciekając przed wojną zatrzymało się w naszym regionie. Wielu z nich szukało pracy we Flieglu? Czy też nie odnotowaliście wzrostu złożonych przez nich CV?

- W momencie tzw. pierwszej fali uchodźców wzrost podań o pracę nie był istotnie wyższy od standardowego poziomu. Zapewne był to efekt tego, że napływały do nas głównie matki z dziećmi. Od kilku lat praca w naszej firmie cieszy się rosnącym poziomem zainteresowania. Jesteśmy solidnym pracodawcą, zatrudniającym w oparciu o umowę o pracę, terminowo płacimy wynagrodzenia, mamy bogaty system benefitów i co ważne pracujemy w systemie dwuzmianowym. To wszystko powoduje, że generalnie odczuwamy  wzrost złożonych CV zarówno wśród Polaków jak i obywateli Ukrainy. Korzystając z okazji chciałbym złożyć wszystkim czytelnikom Gazety Gryfińskiej Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodzinnym. A na Nowy Rok dużo wiary i optymizmu!

 

Reklama

Komentarze (0)

Zaloguj się i dołącz do dyskusji

Logowanie